I dlatego mówi do Niego: „Teraz pozwalasz odejść, Panie, słudze Twemu w pokoju”, jak długo bowiem Chrystusa nie trzymałem, jak długo nie obejmowałem Go swoimi rękami, byłem zamknięty i nie mogłem wyjść z więzów. To zaś trzeba rozumieć nie tylko o Symeonie, ale i o całym rodzaju ludzkim. Jeśli ktoś schodzi ze świata, jeśli komuś pozwala się odejść z więzienia i z domu jeńców, aby poszedł tam, gdzie się króluje, niech weźmie Jezusa w swe ręce, niech otoczy Go swymi ramionami, niech Go trzyma na swych piersiach, a wtedy dopiero pełen radości będzie mógł pójść tam, gdzie pragnie.
Orygenes (+254)