Słowa Ewangelii według świętego Jana (J 12, 20-33)

Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.
A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!»
Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».
To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

św. Katarzyna Aleksandryjska

Cytat „Żywoty świętych starego i nowego zakonu podług X. Piotra Skargi wydane przez K. W. Józefowicza” – Warszawa u XX. Misjonarzów 1857r. (s.388-390) – Polska Biblioteka Internetowa

Żywot Ś. Katarzyny, Panny i Meczenniczki, pisany od Symeona Metafrasta.
Cierpiała około R. P. 310.

Maxencjusz, niezbożny Cesarz, będąc w Alexandryi, ogłosil rozkaz, aby każdy chęć swoją ku bogom pokazując, ofiary im czynił, a ktoby jedno mógł, na uczczenie ich do Alexandryi przybył, na pewny dzień, w którym powszechna ma być uroczystość obchodzona. W skutek tego rozkazu wielkie tłumy ludzi z różnem bydłem, na ofiary przeznaczonem, zgromadziły się tak, że ulice im były ciasne, a od ryku bydła miasto głuchło, i od dymu z ofiar powietrze zarażało się. Z czego uradowany Maxencjusz, sam do bożnicy poszedłszy, kłaniał się bałwanom, i ofiary im zkładał.

Ale była w Alexandryi białogłowa jedna, imieniem Katarzyna, laty młoda, urodą bardzo śliczna, krwią z królów pochodząca, a na rozumie we wszystkich pogańskich naukach wyćwiczona i co nadewszystko ją zaleca, że w pałacach królewskich mieszkając, Chrześcijanką wierną i gorliwą została. Ta, gdy podczas owej uroczystości rozważała, jak wiele dusz, krwią Pańską odkupionych, ginie marnie, wzruszona żarliwością, wziąwszy z sobą orszak sług swoich, poszła do tejże bożnicy, gdzie był Cesarz, i zwróciwszy na siebie oczy ludu wszystkiego, kazała opowiedzieć się Cesarzowi, mieniąc, iż sprawę pilną do niego ma. A stanąwszy tamże przed nim tak rzekła: Przystało tobie Cesarzu, który tak wysokie miejsce masz, a innemi rządzisz, abyś sam o tych błędach wiedział, a ludzi śmiertelnych za bogów nie poczytywał. Przecież wasi właśnie filozofowie i nauczyciele świadczą, iż ci, których lud za bogów czci, ludźmi też byli, a dla niektórych dobrodziejstw, spółbraciom okazanych, stawiono im posągi i obrazy, które czasem prosty lud przez głupstwo i niewiadomość za bogów uznał. Dyodor, Plutarch i inni filozofowie to świadczą; tymże Cesarzu wierz, a tak ludzi na wieczne zatracenie nie prowadź: bo za to Bóg prawdziwy, Stwórca świata, wiekuistą męką ciebie karać będzie. Uznaj raczej tego prawdziwego Boga, który ci to państwo i to życie dał. Słowo jego przedwieczne, Syn Bogu Ojcu równy, przez milosierdzie swoje ratował nas od upadku, w który nas pierwsi rodzice nasi wrącili, popełniwszy nieposłuszeństwo przeciw Bogu. On, dla zadosyć uczynienia sprawiedliwości Boskiej, stał się człowiekiem, i krzyżową śmiercią dług nasz zapłacił; a przez to powrót nam do laski Bożej otworzył i pokutującym zbawienie wieczne daje.

Słysząc to Maxencjusz zdumiały, bardzo długo w zapamiętaniu został, i nie wiedział co jej odpowiedzieć: aż ku sobie przyszedłszy rzekł: Niech teraz odprawimy ofiary, a potem cię słuchać będziemy. I zakończywszy zabobony swoje, przyzwał pannę do siebie, a wiedząc, że z krwi królów pochodzi, przyjął ją przyzwoicie, i zapatrując się na jej urodę, zaczął ją wychwalać. A ona rzekła: Ci czarci, których wy za bogów macie, tak was zwodzą, iż wam tylko na znikome rzeczy oczy otwierają; ja, jakamkolwiek jest, wiem, że jestem tylko proch, błoto, z którego Bóg taką postać, jaką widzisz, uczynił; i stąd byś się potędze i mądrości raczej takiego Stwórcy dziwować powinien, a nie stworzeniu zalety wmawiać.

Cesarz jej mówił: Nie złorzecz bogom moim, bo i oni są, i chwałę mają nieśmiertelną. Ona zaś rzekła: Gdybyś chciał zdrowo rozważyć, kto może być prawdziwym Bogiem, łatwobyś poznał Tego wiecznego i Wszechmocnego Boga, którego samo Imię wymówione, lub krzyż na powietrzu uczyniony, bogi twoje straszy, iż uciekać muszą. Jeśli chcesz o tem się przekonać. Wiedząc Ceszrz o jej nauce i mądrości, nie śmiał sam w rozmowę z nią wdawać się, ale rzekł: rozmów się o tem z filozofami, a spodziewam się, że oni ciebie przekonają. Niech staną, odpowiedziała panna: obacz jak im Bóg wszechmocny usta zamknie.

Kazał tedy Cesarz ją na straży mieć, a sam, zwoławszy najmędrszych filozofów pięćdziesiąt, rzekł im, iż potrzeba, aby oni z Katarzyną rozprawili się i prawdziwości swych bogów, a fałszu Chrześcijaństwa, dowiedli. Ostrzegam jednak was, mówił Cesarz, iż to jest panna mądra, lekce jej nie ważcie. A jeden z nich najuczeńszy rzekł: Nie bój się Cesarzu. Może być ostrego rozumu ta panna; ale jako niewiasta w nauce, zwłaszcza w krasomówstwie, nie może być doskonałą. Niech jedno stanie: przelęknąć się zaraz i przekonaną być musi. Przyzwano zatem Katarzynę, a ów uczony i hardy filozof rzekł: Tyś to jest, która bogi nasze bezczelnie i wszetecznie hańbisz? A panna skromnie rzekła: Ja nie uznaję ich za bogów. On zaś zawołał: Jakiemże czołem ty, co za mądrą i uczoną chcesz uchodzić, ośmielasz się sprzeciwić wielkim wieszczom, to jest poetom, którzy ich za bogów mają? – A panna rzekła: Ta mądrość, którą mam, jest to dar Boga tego który jest samą mądrością; – wasza zaś mądrość względem bogów śmiechu jest godna i hańby. Powiedźcie mi bowiem, którymi wieszczami się szczycicie? A gdy filozof wyliczył wielu poetów, którzy bogów sławią, a żaden Chrystusa ukrzyżowanego nie wspomina, panna na to odpowiedziała. Ci poeto wie czyli wieszczowie wasi, sławiąc bogów, przypisują im matactwa, chytrość, zdrady, rozpustę, kłamstwa, omylność; czyliż to bogom przystoi, co ludziom rozumnym i cnotliwym nie przystoi? Cóż mówisz, żeby z waszych wieszczów żaden o Chrystusie nie świadczył? Słuchaj Sybill waszych i wieszczów Apollina, którego macie za boga, poetów: oni wyraźnie przepowiadają zstąpienie Boga na ziemię, narodzenie się Jego z panny, umęczenie na krzyżu za grzechy rodu ludzkiego. I cytowała mu owe wyrocznie.

Patrzajże, mówiła, teraz jako się one z-iściły. Opowiadała mu zatem o stworzeniu świata, o upadku pierwszych rodziców, skąd wynikły nędze ludzkie na duszy i na ciele, o miłosierdziu Bożem nad ludźmi, i o zadosyć uczynieniu sprawiedliwości Boskiej przez Slowo przedwieczne, które się stalo człowiekiem i podźwignęło nas z upadku; o żywocie, cudach i śmierci Zbawiciela, a nakoniec o powinności wierzenia w Chrystusa i naśladowania cnot i krzyża Jego. Na to filozof, gdy mówić przestała, zamilkł, i zdumiały zamyślił się. Cesarz zaś upominał drugich, aby jej mowę i wywody obalili; ale wszyscy otwarcie rzekli: Próżno Cesarzu wysilać się będziemy, gdyż najmędrszy między nami odporu jej dać nie może; bo też i trudno przeciw prawdom, które z ust jej słyszymy, cokolwiek zarzucić.

Wpadł tedy w wielki gniew na filozofów Maxencjusz, iż przechwalali się, że ją przekonają a teraz sami za zwyciężonych się uznali. Kazał więc natychmiast wielki stos nagotować, aby wszyscy żywcem zpaleni zostali. Oni zaś, to słysząc, upadli do nóg Ś. Katarzyny, prosząc o przebaczenie, że przeciw Chrystusowi stawali, i błagając ją o wstawienie się do Boga, żeby ich w liczbę Chrześcijan zaliczyć raczył. Uradowana tem Ś. Dziewica zawołała: Przyjmuje was Bóg miłosierny, i wieńcem nieśmiertelnej chwały za krótkie cierpienia uwieńczy. Nie lękajcie się tych płomieniów. To chrzest dla oczyszczenia dusz waszych za przeszłe błędy wasze! I kładąc na nich krzyż święty, kiedy ich na stos porywano, Bogu ich poleciła. Stanęli na stosie mężowie wybrani, a Bóg przyjął ich dusze do Nieba. Ciała ich, nie uszkodzone od ognia, Chrześcijanie pogrzebali przystojnie, a tym cudem wielka liczba pogan do Boga się nawróciła.

Tymczasem Cesarz podchlebstwami i obietnicami usiłował złudzić pannę świętą. Jeżeli uczcisz, mówił, bogi moje, państwo z tobą rozdzielę. A ona rzekła: Nie miej żadnej nadziei o mnie. Chrześcijanka jestem i nic mię nie odmieni. Rezkł tedy Cesarz: Więc będę musiał piękne ciało twoje kazać szarpać i męczyć. Wola twoja, odpowiedziała. Ciało to, które chcesz szarpać, samo się w proch musi, nie dziś to jutro, rozsypać, a przez te męki zjednasz mi wielką zapłatę w Niebie, a na dworze twoim wielu w Chrystusa uwierzy, i w towarzystwie z nimi do Nieba pójdę. Tedy ją żyłami wołowemi, okrutnie, przez dwie godziny skagać kazał. Lała się krew i całe ciało jedną raną było. Lud płakał, a ona, jakby kamienna była, żadnego jęku nie wydała, tylko Chrystusa wielbiła. Nie pojmując takiej wytrzymałości Cesarz, kazał ją do więzienia wtrącić, i głodem morzyć, a rozmyślał jakąby jeszcze męką ją od Chrystusa odstraszyć. Ale żona jego, Augusta, słysząc o tem, co się działo, i już w sercu miłując świętą pannę a nakłaniając się ku Chrystusowi, którego ona wielbiła, pragnęła bardzo rozmowy z nią. Utrzymywała ją tylko bojaźń srogiego męża. Wszelako, na dziesiątym dniu jej więzienia, zwierzyła się Porfiryuszowi, hetmanowi wojsk Cesarskich, iż chciałaby potajemnie odwiedzić Ś. Katarzynę. On podjął się ułatwić jej to widzenie się, i przygotowawszy do tego straż, przeprowadził Augustę do Ś. Katarzyny. Uradowała się wielce męczeńnica Pańska tą łaską Bożą nad Cesarzową; opowiedziała jej tajemnice wiary świętej i zachęcała, żeby się stała Chrześcijanką. Pragnę tego, i wierzę już, mówiła Cesarzowa; tylko się bardzo boję: bo mąż mój okrutny jest i srogi. Otóż nie bój się, rzekła jej duchem Bożym Ś. Katarzyna; już widzę łaskę Bożą nad tobą: za trzy dni otrzymasz koronę męczeńską nieśmiertelnej chwały. Chrystus pokrzepi twe męstwo, a ciało, jeśli trochę ucierpi, dobrze się ci to i wiecznie nagrodzi.

Porfiryusz, to słysząc, i już do Chrystusa także skłonny, rzekł do Ś. Katarzyny: Widzę, żeś święta i prawdę Boską objawiasz? Chciałbym i ja być uczestnikiem waszym; lecz powiedz mi, co mnie da Chrystus, jeżeli w Niego uwierzę i Jemu już służyć będę? Zapytała go: Czy xiąg Chrześcijańskich nie czytał? On rzekł: Od młodości zająłem się wojskową służbą, a xiąg nie czytywałem. A Ś.Katarzyna mu odpowiedziała: Wiedzże, iż Chrystus tym wszystkim, którzy Go wyznają, daje sławę i panowanie i dobra wiekuiste takie, jakich ani oko nie widziało, ani język ludzki wypowiedzieć zdoła. Porfiryusz zatem uradowany odprowadził Cesarzową, zapaloną już miłością ku Bogu, a sam, nawróciwszy dwieście żołnierzów, razem z nimi do chrztu pośpieszył.

Upłynął już dwanasty dzień więzienia Ś. Katarzyny, którą Cesarz głodem morzyć kazał: lecz nie cierpiała głodu, bo Bóg przez gołębicę żywność jej posyłał; a nakoniec, ukazawszy się jej w widzeniu, pokrzepił ją na ostatnią mękę i, aby się nie lękała, pomoc jej Swoją zapewnił. Cesarz bowiem przez owe dwanaście dni kazał zporządzić dziwną katuszę: cztery koła zachodzące jedno na drugie i nasadzone ostremi żelazami, tak, że męczenniczkę w drobne szmatki rozszarpać mogły, długo jednak męcząc. A że już były gotowe, nazajutrz kazał Cesarz przyprowadzić Ś. Katarzynę. Zdumiał się, że po wytrzymanej męce i po takim jak mniemał głodzie, zupełnie była zdrową i piekniejszą jeszcze niż przedtem. Począł tedy znowu jej przekładać gładkiemi słowy panowanie i rozkosze, mówiąc: Ze mną rozkazywać światu będziesz; nie chciej takiej piękności swej tracić. Ale ona mówiła: Uroda, którą widzisz, ziemia jest, proch, a z czasem się mieni i przemija jako kwiat więdniejąc; dobra zaś te, które Chrystus obiecał statecznym i cierpliwym, trwają na wieki.

Kazał tedy Cesarz przynieść ową machinę okropną, której sam widok przerażał, i obracać te koła w oczach jej, żeby ją zastraszyć. Przerażony lud, patrząc na to, wzdrygał się; lecz święta panna, z ufnością w Bogu, śmiało na tę katuszę patrzyła i w wyznaniu Chrystusa trwała. Rozdąsany tedy pan ziemski, porwać ją kazał i między owe koła uwiązać; lecz kiedy je poruszyć usiłowano, zstąpił niewidomie Anioł Pański, roztrzaskał te koła i panna nie uszkodzona, wolna od więzów stanęła. Krzyknął lud wszystek: Wielki jest Bóg Chrześcijański! Ale Cesarz zapamiętały inne męki dla niej przemyślał.

Wtem żona jego, Augusta, cudem tym i stałością niewinnej dziewicy wzruszona, przypadła do niego, zapomniawszy własnego niebezpieczeństwa, i wołała mówiąc: Puść wolno sługę Bożą, której oto koła te obrazić nic nie mogły. Uznaj moc Boga prawdziwego, przeciw któremu jak szalony walczyć przedsięwziąłeś. Ale on, w gniewie niewymówionym widząc, że i domowi jego stoją przeciw niemu, zaniechawszy już Katarzyny, zwrócił wściekłość swoją na żonę własną. Kazał ją porwać oprawcom i, udręczywszy haniebnie, zciąć. Wzmocniona łaską Bożą Cesarzowa, wołała tylko do Ś. Katarzyny, aby się za nią modliła do Boga i, wyznając Chrystusa, koronę wiekuistą otrzymała.

Naówczas wzruszony też Porfiryusz, który ze swemi dwoma set nawróconymi żołnierzami straż trzymał, zawołał: Cesarzu! Jam też jest Chrześcijanin i wszyscy ci żołnierze. Na to się przeląkł okrutnik; ale przyboczni jego, wskok przyzwawszy innych żołnierzów, otoczyli tych Chrześcijan, a Cesarz rzekł: Porfiryuszu! Czyliż i ciebie mam ztrącić? I obracając się do żołnierzów: czy i wy bogami gardzicie? – A Porfiryusz na to: Cesarzu! Mnie pytaj, ja za nich odpowiadać będę; bom ja sam ich do Chrystusa przywiódł i sam ci odpowiem. Ale Cesarz, nie dopuszczając mu tej odpowiedzi, kazał ich wszystkich niezwłocznie na śmierć prowadzić. Poszli śmiałym krokiem i z radością zapłatę nieśmiertelną otrzymali, wszyscy aż do jednego. Jeszcze zaślepiony tyran obrócił się do Ś. Katarzyny, usiłując ją obietnicami nakłonić do odstępstwa. Lecz, widząc jej nieprzełomny statek, zkazał i ją nareszcie na śmierć. Szła za nią wielka ciżba ludu, a niewiasty zacne płakały za nią. Ona zaś nieustraszona, nim szyję podała, rzekła: Panie Jezu Chryste, Boże mój, dziękuję Tobie, żeś raczył mnie pokrzepić. Wejrzyj Panie na lud ten, a daj mu światłość wiadomości Twojej! To mówiąc podała głowę i zciętą została; ale zamiast krwi mleko wytrysło z jej żył przeciętych, a wielu pogan, tym cudem wzruszonych, uznało Chrystusa, na cześć i chwałę Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy swiętej Jedynemu, na wieki wieków. Amen.”

Copyright © 1540-2024 Parafia Rzymskokatolicka p. w.  św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Pustelniku
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Skip to content